logo
 
pl en
strona główna
o hodowli
kotka
kocur
kocięta
kastraty
na emeryturze
linki
kontakt
rasowy = rodowodowy

Postanowienie zapadło - kupujemy kota rasowego! Tylko, co to tak naprawdę znaczy?

Przeciętny człowiek, kiedy spytać go, jaki to jest kot rasowy, odpowie: "No, taki, co wygląda jak jakaś rasa." Człowiek odrobinę uświadomiony zapewne powie "Taki, który jest potomkiem dwóch kotów danej rasy." Ale człowiek naprawdę uświadomiony odpowie "Taki, który ma rodowód."

Dlaczego ten "kawałek papieru" jest taki ważny?

Wyobraźmy sobie, że przychodzi do nas osoba i mówi: "Nazywam się Jan Kowalski, reprezentuję firmę XYZ, chcę z Państwem ubić poważny interes." No, skoro poważny, to poprosimy jakieś informacje, papiery firmowe... A tu się okazuje, że rzeczony pan nawet dowodu osobistego nie posiada, nie mówiąc o innych poświadczeniach.

Rodowód kota to jego dowód osobisty i metryka w jednym. To dokument, który poświadcza, kim byli jego rodzice, który pokazuje nam fragment drzewa genealogicznego (zazwyczaj od 3 do 5 pokoleń). Mówi nam też, kto wyhodował tego kota i w jakiej organizacji zrzeszony jest hodowca.

Kupno kota rasowego to poważna inwestycja na wiele lat. Warto więc mieć pewność, że kupujemy to, za co zapłaciliśmy.

Ludzie, którzy rozmnażają swoje pseudorasowe koty i usiłują sprzedawać ich potomstwo jako "rasowe kocięta", wynajdują mnóstwo wymówek, żeby uzasadnić brak rodowodu. Oto najczęstsze "bajki", jakie serwują swoim klientom:

  • Rodowód bardzo dużo kosztuje, nie opłaca się go kupować
    Bzdura! Rodowód nigdy nie jest dużym wydatkiem, zwłaszcza w porównaniu do ceny dobrej jakości kociaka rasowego. W klubach zrzeszonych w FPL zazwyczaj kosztuje około 30-40 PLN. W innych organizacjach ceny są podobne, choć mogą być wyższe. N.p. TICA stosuje certyfikaty rejestracyjne dla kociąt, gdzie podani są tylko rodzice kociaka. Pełny rodowód kosztuje 25 USD za 3 pokolenia lub 50 USD za 5 pokoleń. Kocięta "na kolanka" zazwyczaj wydaje się tylko z certyfikatem. Ale certyfikat poświadcza pochodzenie kota i umożliwia w każdej chwili uzyskanie pełnego rodowodu.
  • Żeby dostać rodowód, trzeba jeździć z kotem na wystawy, a ja nie chcę męczyć moich kotów
    Dwie bzdury w jednym. Wystawy nie są "męczeniem kotów". Owszem, jedne koty znoszą je lepiej, inne gorzej, ale rzadko kiedy trafiają się takie, które bardzo źle się tam czują. Poza tym jest mnóstwo klubów, które nie wymagają ani jednej wystawy od kota hodowlanego. A w tych, które wymagają udziału w wystawie, zazwyczaj wystarczy wyjazd na jedną dwudniową wystawę, aby spełnić regulaminowe wymagania.
  • Można dokupić rodowód, ale będzie to Państwa drożej kosztowało i doślemy go później
    Kupujący kociaka, poczęstowani tą bajeczką, często rezygnują z dodatkowego wydatku, zwłaszcza, że rozmnażacze celowo wyolbrzymiają koszt rodowodu. A Ci, którzy jednak się decydują na poniesienie tego kosztu, potem całymi miesiącami nie mogą doprosić się papierka - którego de facto nie ma.
    Jeśli ktoś zaproponuje nam dosłanie rodowodu w późniejszym terminie i będzie się tłumaczył problemami z jego otrzymaniem z klubu, zażądajmy podania informacji, co to za klub oraz pokazania rodowodów rodziców kociąt. Odmowa powinna wzbudzić naszą natychmiastową czujność. Jeśli uzyskamy te informacje, powinniśmy samodzielnie (każdy klub ma swoją stronę internetową) poszukać kontaktu (e-mail, telefon) do klubu i zapytać, czy miot po takich rodzicach, urodzony w takim a takim terminie, został zarejestrowany i otrzyma rodowody. Jeśli klub nie potwierdzi tej informacji, lepiej zrezygnować z zakupu kociaka. W przypadku nie otrzymania obiecanego rodowodu w późniejszym terminie koniecznie należy poinformować klub o tym fakcie.
  • Rodowód to snobizm, normalni ludzie go nie potrzebują
    Bardzo brzydka próba grania na naszych emocjach. Rodowód to nie jest przejaw snobizmu, to DOKUMENT. Taki, jak dowód osobisty i metryka. Czy każdy z nas jest snobem, bo posiada dokumenty świadczące o jego tożsamości?

No dobrze, faktycznie, rodowód jest nieodłączną "częścią" rasowego kota. Ale czy ja muszę kupić rasowego? Czy nie wystarczy mi taki podobny do rasowego?

Kot "podobny do rasowego" to niestety "kot w worku". Ludzie, którzy rozmnażają pseudorasowe koty, nie czynią tego ze świadomej miłości do zwierząt. Czynią to z głupoty albo, co gorsza, z chciwości.

W rozmnażalniach rzadko dba się o koty. Jeśli właścicielowi takiej instytucji zależy wyłącznie na pieniądzach, to będzie oszczędzał na wszystkim: na karmie dla kotów i kociąt, na opiece weterynaryjnej, na przestrzeni życiowej dla kotów. Kupno kociaka z rozmnażalni prawdopodobnie skończy się tym, że będziemi mieli słabe, chorowite zwierzę, a wydatki na jego leczenie mogą kilkakrotnie przekroczyć sumę, jaką wydalibyśmy na kociaka rasowego z dobrej hodowli. W dodatku kociak taki może być źle zsocjalizowany i zamiast kochanego mruczka będziemy mieć w domu zestresowaną, przemykającą się po kątach, nastroszoną kulę futra.

Zdarzają się też osoby, które rozmnażają swoją rasową kotkę lub kocurka, bo "on/ona taki śliczny/a i chciałem/am mieć kocięta". Takie kociaki, chociaż zazwyczaj lepiej odżywione, też mogą okazać się bombą z opóźnionym zapłonem. Nieuświadomiomy rozmnażacz nie zadba przecież o odpowiednie badania gentyczne dla swoich kotów, aby wykluczyć możliwe choroby. Nie zadba o odpowiedni dobór partnera, aby urodziły się jak najlepsze i najzdrowsze kociąta. Kupując takiego kota, możemy dostać kociaka z poważną, nawet śmiertelną wadą genetyczną.

Należy pamiętać o starej jak świat zasadzie: popyt rodzi podaż. Dopóki będziemy kupować kociaki z niepewnego źródła, dopóty znajdą się ludzie, którzy będą je rozmnażać, byle taniej. Jeśli w trakcie poszukiwań kociaka trafimy na rozmnażalnię, to choćby nie wiem jak bolało serce na widok smutnych i chorych kociąt, mieszkających w złych warunkach, nie należy ich kupować. Bo kupienie kociaka to sygnał dla rozmnażacza: interes się opłaca, kręcimy go dalej. I na świat przyjdzie następny chory miot. Natomiast zawsze należy takie rozmnażalnie zgłaszać do odpowiednich władz: na policję, do TOZ-u, do Straży dla Zwierząt. Trzymanie zwierząt w złych warunkach i bez należytej opieki - także weterynaryjnej - jest przestępstem w świetle ustawy o ochronie zwierząt.

Rodowód nie jest gwarancją, że kupimy kociaka z dobrej hodowli, która dba o swoje kocięta. Ale jego brak jest gwarancją, że kupujemy kota pseudorasowego, na ogół z rozmnażalni.

Aby się przekonać, jakie warunki panują w danej hodowli, należy to sprawdzić osobiście. Dobry hodowca pokaże nam zdrowe i dobrze zsocjalizowane koty, odpowie na każde nasze pytanie, ale i sam zada ich wiele. Bardzo skrupulatnie sprawdzi potencjalny dom dla swoich kociąt. Przy sprzedaży kociaka będzie wymagał zobowiązania się do kastracji lub sprzeda nam kota już wykastrowanego. Dobry hodowca interesuje się losem swoich kociąt przez całe życie, a nie tylko do momentu otrzymania za nie pieniędzy.

Jeśli mają Państwo jakieś pytania odnośnie idei "rasowy=rodowodowy" nie wahajcie się ich zadać. Dane kontaktowe można znaleźć pod linkiem "KONTAKT".

 
---